Wielu nauczycieli w kręgach Darmowej Łaski, w tym ja [Ken Yates], utrzymuje, że pewność własnego życia wiecznego jest istotą zbawczej wiary. Rozumiemy przez to, że kiedy dana osoba uwierzy w Jezusa Chrystusa ze względu na obiecywane życie wieczne, w tym momencie ona też wie, że je posiada, na zawsze. To jest to, co Jezus obiecuje. Ponadto słowo „wieczny” w „życiu wiecznym” oznacza, że nie może się ono nigdy skończyć. Jeśli człowiek uwierzy, że Jezus dał mu życie wieczne, to także wie z całą pewnością, że będzie je posiadał na zawsze. Oczywiście, ta wierząca osoba może później stracić tą pewność swego zbawienia; niemniej jednak, nadal posiada ona to [w momencie uwierzenia, podarowane] życie wieczne.
Większość nauczycieli Biblii odrzuca tą myśl. Twierdzą oni, że dany człowiek nie musi wiedzieć, że posiada życie wieczne dopóty, dopóki wierzy w Jezusa, aby coś uzyskać – przebaczenie grzechów, zbawienie w danym momencie lub nowe życie. Ten nowy „wierzący” może myśleć, że Bóg w momencie wiary wymazał wszystkie jego wcześniejsze grzechy i że teraz musi kontynuować w czynieniu dobrych uczynków, aby dostać się do królestwa bożego. Dzięki śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa ma przynajmniej jakąś szansę na życie wieczne z Panem. W kościołach istnieje niezliczona ilość ludzi, którzy żyją w ten sposób. Oni szacują swą szansę na dostanie się do królestwa pół na pół.
Jednym z argumentów używanych przez tych, którzy twierdzą, że człowiek nie musi mieć pewności swego zbawienia w momencie uwierzenia w celu otrzymania życia wiecznego, jest historia wczesnego Kościoła. Wskazuje się, że przez większość historii Kościoła wszyscy byli katolikami. Kościół katolicki nie naucza pewności swego zbawienia. Naucza zbawienie przez uczynki. Kiedy czyta się wczesnych Ojców Kościoła, można zauważyć, że oni również nie nauczali pewności własnego zbawienia. Nauczali ewangelii uczynków. Grozili swoim wierzącym czytelnikom wiecznością w piekle, jeśli nie zrobią tego, co było od nich wymagane. Na tej podstawie jest wyciągany wniosek, że nikt we wczesnym kościele nie wiedział, że ma życie wieczne. Jeśli tacy jak ja mają mieć rację, to wtedy nikt w pierwszych piętnastu wiekach Kościoła nie był zbawiony. Wiemy, że tak nie może być, ponieważ Pan powiedział, że bramy piekielne nie przemogą Jego Kościoła.
Odpowiadając na argument odnoszący się do wczesnej historii Kościoła, odpowiadam, że istotnie w każdym pokoleniu byli wierzący. Bóg zawsze wysyła swoich posłańców, aby głosili przesłanie o życiu wiecznym przez wiarę w Chrystusa (np. Rz 10:14-21). Zawsze istniały kościoły domowe, które jasno nauczały Słowa Bożego. W pierwszych piętnastu wiekach istniały kościoły inne niż katolickie (lub prawosławne).
Nawet w kościołach katolickich ludzie słyszeli czytanie Pisma Świętego. Słyszeli wersety takie jak Ew. Jana 3:16, 5:24 czy 11:25-26. Niektórzy z nich mogli uwierzyć w to proste przesłanie z dziecięcą wiarą. Wielu (powiedziałbym, że większość) ludzi siedzących w ławkach kościelnych dzisiaj wierzy w rzeczy, które są sprzeczne z tym, co jest nauczane na ambonie. W kościele katolickim byliby tacy, którzy uwierzyli w Chrystusa ze względu na życie wieczne, mimo że ten kościół jako zbiorowość nie nauczał przesłania o pewności zbawienia i darmowej łasce.
Ostatnio czytałem starą książkę, która potwierdza to, że w każdym okresie Kościoła istnieli ludzie, którzy wierzyli w przesłanie o życiu wiecznym otrzymywanym przez samą wiarę. Wskazała ona także na coś, co jest bardzo proste, ale co mi umknęło. Książka ta to „The Pilgrim Church” [„Kościół Pielgrzymujący”], której autorem jest E. H. Broadbent. Broadbent omawia dwóch heretyków we wczesnym Kościele, Montanusa i Marcjona. Studiowałem trochę na temat tych dwóch mężczyzn. Montanus był wczesnym charyzmatycznym liderem w Kościele, który podkreślał działanie Ducha Świętego. Marcjon był człowiekiem, który odrzucił większość Biblii i nauczał tylko tych części, które odpowiadały jego przekonaniom.
Broadbent mówi o tym, dlaczego ci mężczyźni zgromadzili wokół siebie grupę zwolenników (s. 35-36). Żyli oni w drugim wieku, a kościół zmierzał już w kierunku rzeczy, które zaowocują w kościele katolickim, takich jak biskupi i księża. W pewien sposób protestowali przeciwko temu, co widzieli. Montanus, na przykład, mówił, że Duch Święty, a nie biskup, powinien mieć większą władzę nad wierzącymi.
Ta krótka dyskusja uświadomiła mi, że wczesny Kościół składał się z wielu kościołów domowych. Ludzie spotykali się w swoich domach i rozmawiali o Panu i o tym, w co wierzyli. Kościoły te istniały na całym świecie, gdzie ewangelizowano. Nawet gdy biskupi zaczęli promować swój niebiblijny autorytet, było wielu rolników, robotników, gospodyń domowych itp., którzy nie podlegaliby wpływom przekazu tych biskupów. Wśród ludzi istniałoby wiele różnych wierzeń.
Podobnie jest dzisiaj. Jeśli pojedziemy do kraju, który jest zdominowany przez kościół katolicki, to jednak nadal istnieje wiele małych kościołów, które nie są katolickie. A niektórzy, którzy uczęszczają do kościołów katolickich, odrzucają autorytet papieża i lokalnego księdza, mimo że uczęszczają do kościoła.
Montanus i Marcion byli heretykami. Pokazują jednak, że zawsze istnieli ludzie, którzy walczyli z teologicznymi trendami swoich czasów. Kiedy weźmiemy pod uwagę tysiące małych kościołów we wczesnym Kościele, okaże się, że zawsze byli tacy, którzy usłyszeli wersety takie jak Ew. Jana 3:16 i w tej jednej chwili byli przekonani o tym, że Jezus dotrzyma Swojej obietnicy. Wiedzieli, że mają życie wieczne, na zawsze.