Krótkoterminowe rezultaty kształtowania charakteru
Gdy bowiem będą one w was, i to w obfitości, to nie uczynią was bezczynnymi ani bezowocnymi w poznawaniu naszego Pana Jezusa Chrystusa. Kto zaś ich nie ma, jest ślepy, krótkowzroczny i zapomniał, że został oczyszczony ze swoich dawnych grzechów. (2. List Piotra 1:8-9)
W ósmym wersecie Piotr zwraca teraz uwagę na pozytywne rezultaty procesu kształtowania charakteru, który właśnie opisał we wersetach 5-7.
Chrześcijański mężczyzna lub kobieta, którzy posiadają wymienione cechy i którzy posiadają je w coraz większym stopniu, będą osobami wydającymi owoce. Polski zwrot „w obfitości”, użyty we Uwspółcześnionej Biblii Gdańskiej, reprezentuje grecki imiesłów (πλεονάζοντα – „pleonazonta”), który mógłby być łatwo oddany jako „obfitują” lub „wzrastają” [w wielu polskich tłumaczeniach tego zwrotu jest używane „się pomnażają”]. Apostoł nie tylko chce, aby te cechy były posiadane przez jego czytelników („będą w was”). On chce również, aby te cechy stale w nich wzrastały. Tylko wtedy można zapewnić sobie bogate przynoszenie owocu w chrześcijańskim życiu.
Często mówi się, że w doświadczeniu chrześcijańskim nigdy nie możemy tak naprawdę pozostać „statyczni”. Zamiast tego, albo wciąż wzrastamy, albo zaczynamy się cofać. Żadna z tych godnych podziwu duchowych cech, o których mowa w wersetach 5-7, nie może być nigdy uznana (w tym życiu) za osiągniętą w takim stopniu, że żaden dalszy postęp w ich rozwoju nie mógłby być możliwy. Na przykład, bez względu na to, jak bardzo kocham, zawsze mogę kochać więcej – i więcej, i więcej! Ale nie wolno mi też przypuszczać, że nigdy nie mogę kochać mniej niż obecnie (por. Mt 24,12). Żadna z cech wymienionych w wersetach 5-7 nie jest na stałe we własnym posiadaniu, dopóki dana osoba żyje w swym grzesznym ciele. Pogorszenie się naszego chrześcijańskiego charakteru jest niebezpieczeństwem, którego wszyscy musimy się wystrzegać.
„Dlatego ten, kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł” (1Kor 10:12). Nie wystarczy, że wierzący posiada te cechy w jakimś stopniu. Jeśli one w nim nie „pomnażają się”, jest to wyraźny znak zagrożenia, że jego zasadnicza zdolność przynoszenia owocu dla Boga została osłabiona.
„Ale” – mówi Piotr – „jeśli będą one [te cechy] w was, i się będą pomnażać, to mogę zagwarantować, że nie uczynią was bezczynnymi ani bezowocnymi”. Greckie słowo przetłumaczone tutaj „bezczynny” (ἀργός – „argos”) mogłoby być także przetłumaczone jako „leniwy” lub „bezużyteczny, bezproduktywny”. Koncepcja zasugerowana przez to słowo jest kluczowa. Chrześcijanin, który jest „nieaktywny” w swojej wierze chrześcijańskiej, będzie również „bezowocny w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa”. I odwrotnie, energiczny, aktywny wierzący, który służy Bogu, z pewnością będzie „owocny”.
Tak więc klucz do wigoru i produktywności w życiu chrześcijańskim znajduje się w cechach charakteru opisanych w punktach 5-7. Jeżeli przemieniająca moc Boża działa we mnie, zmieniając mnie, to będzie również działać przeze mnie! Albo jak powiedziałby Paweł: „To Bóg, który działa w was, abyście chcieli i czynili według Jego upodobania” (Flp 2:13).
Korelacja, jaką Piotr czyni pomiędzy chrześcijańskim charakterem a owocną działalnością chrześcijańską, nie jest wystarczająco podkreślana we współczesnym kościele. Kościoły są często dzielone i niszczone przez „aktywnych” członków, którym brakuje wielu cech (w tym „braterskiej życzliwości!”), o których mówił Piotr. „Aktywność” może mieć miejsce bez rozwoju charakteru, ale ciągła „zdolność przynoszenia owocu” nie może!
Przypuśćmy więc, że chrześcijaninowi brakuje tych duchowych cech. Zatem jaką prawdę to ujawnia o nim? Piotr wskazuje na trzy rzeczy w dziewiątym wersecie (krótkowzroczność, ślepotę i zapomnienie).
Po pierwsze, o chrześcijaninie z wadą charakteru można powiedzieć, że jest „krótkowzroczny”. Grecki czasownik μυωπάζω – „muópazó” zdaje się sugerować rodzaj „mrużenia oczu”, który jest tak zauważalny u krótkowidzów. Tacy ludzie nie widzą zbyt daleko przed sobą.
Co Piotr ma na myśli? Ponieważ cały list kładzie silny nacisk na rzeczywistość i pewność przyjścia Pana (zob. w. 11, 16, 19 i 3:4-14), apostoł prawdopodobnie ma na myśli wierzących, którzy nie wypatrują przyszłości w oczekiwaniu na Pochwycenie. Zamiast tego ich wizja jest poważnie ograniczona do tego, co tu i teraz. Ludzie, którzy żyją tylko dla obecnego momentu lub dla obecnego świata, są tragicznie „krótkowzroczni”.
Ale to nie wszystko. Po drugie, chrześcijanin, któremu brakuje cech wymienionych w w. 5-7, jest również „ślepy”. Komentatorzy niepotrzebnie zmagali się z rzekomym napięciem pomiędzy nazywaniem osoby zarówno „krótkowzroczną” jak i „ślepą”. Nawet angielskie NKJV (New King James Version) próbuje zharmonizować te dwa słowa poprzez tłumaczenie “shortsighted, even to blindness” [„krótkowzroczny, nawet do ślepoty”]. Ale tekst grecki tego tak nie wyraża.
W rzeczywistości, układ słów w oryginalnym tekście faktycznie wzywa do takiego tłumaczenia jak to:
„Bo kto tych rzeczy nie ma, jest ślepy, krótkowzroczny i zapomniał…” [jak to czyni między innymi UBG i spora liczba innych tłumaczeń w języku polskim].
Tak więc określenie „ślepy” jest właściwie pierwszą wymienioną cechą wierzącego o słabym charakterze, podczas gdy „krótkowzroczny” jest drugą.
Możemy więc powiedzieć, że osoba pozbawiona istotnych cech z wersetów 5-7 cierpi na duchową „ślepotę”, ponieważ nie widzi rzeczywistości, życia i chrześcijańskiego doświadczenia tak, jak widzi je Bóg. Jest ślepy na duchowe prawdy, które musi pojąć, aby właściwie funkcjonować w obecnym świecie. Jak ślepiec, któremu brakuje laski lub psa przewodnika, potyka się nieustannie (zob. werset 10!).
Ale osoba, która jest ślepa na duchowe realia życia z bożego punktu widzenia, jest również „krótkowzroczna” odnośnie przyszłości. Nie zostaje ona pobudzana ze względu na Drugie Przyjście do bycia lepszym człowiekiem niż jest (zob. 3,11-14). Nie ma potrzeby przekręcania tych pojęć „ślepy” i „krótkowzroczny” w formalną i fizjologiczną harmonię. Metafory nie muszą być fizycznie zgodne, aby były jasne i zrozumiałe. Na poziomie duchowym człowiek może być zarówno „ślepy”, jak i „krótkowzroczny”.
Po trzecie, może też być „zapominającym”. Piotr zarzuca więc to, że taki chrześcijanin, któremu brakuje właściwego charakteru „zapomniał, że został oczyszczony ze swoich dawnych grzechów.”
Ale uwaga! Ten człowiek jest chrześcijaninem! Został on „oczyszczony z dawnych grzechów”. To stwierdzenie apostoła daje jednoznacznie do zrozumienia, że może on sobie wyobrazić „oczyszczonego” wierzącego, któremu brakuje cech opisanych we wersetach 5-7. Ubolewa nad stanem duchowym takiej osoby, ale w żaden sposób nie kwestionuje jej zbawienia.
Piotr był z pewnością duchowym realistą, nawet jeśli wielu współczesnych teologów nimi nie jest. Nie uważa za oczywiste, że wzrost duchowy nastąpi automatycznie lub nieuchronnie. Rzeczywiście, rozwój charakteru, o którym rozważa, nie może mieć miejsca bez wierzącego, który „dokłada wszelkich starań” w tym kierunku (w. 5). Nie oznacza to oczywiście, że wierzący robi to wszystko sam. Bóg dostarcza podstawowych środków i zapewnia pomoc po drodze. Ale wzrost chrześcijański nie nastąpi bez naszego sumiennego udziału w tym procesie. Jeśli nie nauczymy się niczego innego z tego fragmentu, to musimy nauczyć się przynajmniej tego: Nie doświadczamy biernie chrześcijańskiego wzrostu, ale aktywnie do niego dążymy!
W jakim więc sensie niewzrastający chrześcijanin „zapomina” o swoim przeszłym oczyszczeniu [z grzechów]? Wątpliwym jest, aby Piotr miał na myśli to, że po prostu nie może sobie przypomnieć tego faktu. (Choć w skrajnych przypadkach może to być prawdą.) Jednak zarówno w języku greckim, jak i polskim słowo „zapomnieć” może również oznaczać „brak troski o”, „zaniedbanie”. Nowotestamentowe przykłady tego znaczenia, z greckim czasownikiem oznaczającym „zapomnieć”, to Flp 3:13 i Hbr 6:10; 13:2, 16.
Wyrażenie użyte tutaj przez Piotra (λήθην λαβὼν – lēthēn llabōn , dosłownie „otrzymanie zapomnienia”) bez wątpienia zawiera podobne skojarzenie. Ślepy i krótkowzroczny wierzący lekceważy i zaniedbuje swoje przeszłe doświadczenie bożego przebaczenia.
Oznacza to oczywiście brak uznania dla bożego miłosierdzia w przeszłości. Ale pokazuje również brak troski o nowe grzechy, które również będą wymagały przebaczenia od Boga. Oczywiście nie oznacza to, że taki chrześcijanin jest w niebezpieczeństwie utraty życia wiecznego. Nie o to w ogóle tu chodzi. Jednak pozostaje faktem, że grzeszący wierzący muszą szukać przebaczenia u Ojca, aby odnowić swoją społeczność z Nim (zob. 1J 1:7-9). Ten, kto już zakosztował przebaczającej łaski Bożej – i kto pamięta o tym doświadczeniu – nie może tak po prostu gromadzić sobie nowe upadki, które również będą wymagały przebaczenia. Właściwy rodzaj pamięci o naszym przeszłym oczyszczeniu powinien pobudzać nas do dążenia do świętości i wzrostu [w duchowej dojrzałości].
Nawet gdy pamiętamy, że jesteśmy ludźmi którym przebaczono, to „zapomnieliśmy”, co to oznacza, jeśli nasze życie nie odzwierciedla prawdziwego wzrostu w łasce (zob. 2P 3:17-18).
Podsumowując, Piotr oświadcza, że chrześcijanie o słabym charakterze są „ślepi” w obecnej chwili, „krótkowzroczni” co do przyszłości i „zapominają” o Bożej łasce udzielonej im w przeszłości.
Ciąg dalszy w trzeciej i ostatniej części.